Tytułem wstępu:

Gry komputerowe to nowe medium. Nowa, dwunasta muza (po filmie i telewizji). Tak też powinny być traktowane. Nie jako tania rozrywka dla zdziecinniałych facetów, a jako medium mające wszystkie możliwości do stania się kolejną dziedziną sztuki. Mieliśmy już w historii gier takie przykłady (Azrael’s Tear). Jednak gry, tak samo jak i film w swoich początkach, dojrzewają bardzo powoli. Film, dopiero w okresie, gdy kamery stały się finansowo dostępne dla każdego twórcy i gdy czułość filmu pozwoliła na wyjście poza solidnie oświetlone atelier odkrył dla siebie i francuską nową falę i neorealizm włoski, a wcześniej jeszcze niemiecki ekspresjonizm. Czy z grami może być podobnie? Czy nowa platforma finansowania gier przez graczy, o nazwie Kickstarter, spełni takie zadanie i wepchnie gry komputerowe w ręce prawdziwych twórców? Zobaczymy.
Na tym portalu staramy się podchodzić do gier komputerowych z powagą należną nowemu medium, ale też z zasobem oczekiwań i wymagań, jakie się przed raczkującą dziedziną sztuki stawia. Inaczej niż na innych portalach poświęconych recenzjom gier, tutaj znajdziesz, drogi czytelniku, opinie ostre, wymagające i przedstawione bez owijania w bawełnę. Również bez, powszechnego w świecie mediów elektronicznych, przypodobywania się i schlebiania autorom nowych produkcji.
Zatem miłego czytania i zapraszamy do pozostawiania komentarzy!

Portal ten jest częścią multiportalowej platformy do której należą też:
Nauka Nie Dla Opornych – portal popularno naukowy.
Sztuka Nie Dla Opornych – portal poświęcony sztuce.

UWAGA! Poszukujemy recenzentów. Jeśli do gier podchodzisz podobnie jak my i chciałbyś napisać recenzję dla Gry Krytycznie, to napisz recenzję wybranej przez siebie gry komputerowej. Podziel ją według takich samych rozdziałów jak ma to miejsce na naszym portalu i prześlij na adres mailowy: Gry Krytycznie.

Powodzenia!

czwartek, 28 sierpnia 2014

Opinia: Wolfenstein – Nowy Porządek, czyli czy spieprzone sterowanie można odpieprzyć?

Tytuł polski: Wolfenstein – Nowy Porządek
Tytuł angielski: Wolfenstein – New Order


20 maja 2014 ( światowa data premiery )
20 maja 2014 ( data wydania w Polsce )

Developer: Machine Games
Wydawca: Bethesda Softworks
Wydawca PL: Cenega



Wolfenstein New Order miał być wspaniałym powrotem do korzeni. Pełną ekspresji strzelanką ze starymi znanym rozwiązaniami jak apteczki, zbroje czy atakujące nas psy, a wszystko w nowoczesnej, pełnej fajerwerków grafice. Czy tak jest w istocie? Cóż. Od razu powiem, że to ostatnie zostało całkiem dobrze wykonane. Grafika jest bardzo ładna. Fale w oceanie wyglądają naturalnie, tekstury są ostre i pełne szczegółów, słupy wspierające sufit rozpadają się pod wpływem ostrzału, przeciwnicy są dobrze animowani, a wielkie maszyny kroczące wyglądają obco i przekonująco. Tak, graficznie Wolfenstein Nowy Porządek spełnił swoje zadanie. Co więcej przerywniki filmowe są tak wyśmienicie zrealizowane, że nie widzieliście czegoś tak wciągającego, tak świetnie zmontowanego i tak genialnie zagranego w żadnej innej grze do tej pory. To majstersztyk. Przerywniki są nie na poziomie jakieś tam telenoweli, nie na poziomie dobrego serialu nawet – to poziom wysokobudżetowej wojennej produkcji klasy A. Niniejszym oficjalnie przyznaję Wolfensteinowi pierwsze miejsce za najlepsze przerywniki filmowe!
A co z resztą? Niestety, reszta wypadła blado lub wręcz irytująco.




Zacznijmy od samego początku gry gdzie rzuceni jesteśmy w wir akcji i często nie bardzo rozumiemy czego od nas chce nasz partner. Nie bardzo wiemy w co mamy strzelać z wieżyczki strzelniczej samolotu, nie bardzo wiemy jak ominąć atakującego nas stalowego psa, nie bardzo wiemy, w którą stronę płynąć by się uratować. Słowem gra przesadza trochę z wywoływaniem w nas chaosu wojny i powstaje z tego chaos w ogóle. Problemy z początkiem miałem nie tylko ja, wystarczy przeczytać wątki zagubionych graczy na steamie.
Następnie, kiedy już przebrniemy przez początek okazuje się, że sterowanie wymyślił jakiś wariat. Nie wiem jak to jest na padzie, ale na klawiaturze mamy osobny klawisz do kucania oraz osobny klawisz do… kucania inaczej. Ano tak. Jeden to normalne kucanie drugi trzeba przytrzymać wraz z innym klawiszem ruchu by schować się za przeszkodą lub zza niej wychylić. W sumie mamy zatem pięć klawiszy, z których zawsze wciskać musimy dwa na raz by dynamicznie się chować i wychylać w grze strzelankowej. Orgia wprost palczastości. Do tego nie należy zapominać o zwykłym kucaniu, którego używania wraz z klawiszem chodzenia zostaliśmy tak brutalnie nauczeni w wielokrotnym umieraniu na początku gry, gdy kazano nam uciec przed stalowym psem. Czy na darmo powstały takie gry jak Gears of War ze swoim genialnym chowaniem się za przeszkodami by teraz panowie ze studia Machine Games wymyślali świat na nowo? I żeby jeszcze wymyślili dobrze, ale ta pokrętna, wielopalczasta logika jest w stanie zabić każdą przyjemność płynącą z gry. Na szczęście wpadłem na pomysł by to jedno, ważniejsze kucanie przypisać sobie do prawego klawisza myszy wywalając stamtąd zupełnie nie przydatne celowanie przez muszkę i szczerbinkę. Celowanie to, bowiem jest tak samo pozbawione sensu jak cały pomysł z dwoma kucaniami – obraz ani o milimetr się nie przybliża, a tekstura karabinu zajmuje pół ekranu. Nic to nie pomaga i strzelanie w ten sposób nie daje żadnej przewagi. Zatem celowanie out a kucanie in. Z kucaniem na jednej ręce, a klawiszami kierunku na drugiej jakoś można zjeść ten system współpracy z przeszkodami. Czy dzięki temu Wolfenstein New Order robi się fajną dynamiczną strzelaniną? Nein.

Trzy rzeczy psują zdecydowanie zabawę.
Po pierwsze, zbieranie zbroi i naboi. Zbroje leżą rozsiane po planszy jak grzyby w lesie. Za "połknięcie" każdego małego "hełmika" dostajemy +5 do zbroi. Naboje też leżą jak kruszonka na cieście i zbieramy je sobie po zabitych Niemcach na poziomie +5 - +7 za sztukę (swoją drogą wystarcza to na pół Niemca i nabojów ciągle brakuje). Tylko, że akurat kruszonkę na cieście widać, a zbroi i nabojów w tych wypełnionych różnym śmieciem graficznym pomieszczeniach nie. Ponadto panowie ze studia Machine Games wpadli na kolejny oldschoolowy pomysł i by zebrać zbroję lub nabój trzeba kliknąć klawisz zbierania. No kurcze. Ja rozumiem w grze typu RPG gdzie przeszukujemy ciała i przekładamy rzeczy z inwentarza do inwentarza, ale w gadżeciarskiej, traktującej realizm z przymrużeniem oka strzelance?? Nie żebym lubił rozwiązanie, w którym wszystko samo się zbiera. Problem powstaje nie z samego powodu użycia tego klawisza, a z POŁĄCZENIA tego pomysłu z faktem, że w tym bałaganie graficznym, pełnym nieistotnych szczegółów naprawdę kolejnego hełmu (+5 do zbroi) prawie nie widać. Zatem będziesz drogi czytelniku dziobał z nosem przy ziemi jak kwoka, wytrzeszczał gały i klikał w ten cholerny klawisz zbierania. Taki jest efekt. Ja osobiście zastosowałem technikę autofire - klikania non stop w ten klawisz i przebiegania po planszy by zebrać to, co widoczne i to co nie widoczne. Ale czy ja–gracz muszę własną inwencją omijać takie złe pomysły?
Po drugie strzelanie do pikseli. Niemcy strzelają na tyle celnie i są na tyle groźni, że często walka toczy się w taki sposób, że ja chowam się na początku jakiegoś większego pomieszczenia, a tamci z jego końca do mnie strzelają. I ani mi na myśl nie przyjdzie podbiegać do przodu przez pół planszy – bo dostanę kulkę i to nie jedną. W efekcie, ponieważ celowanie przez muszkę i szczerbinkę nijak nie przybliża obrazu, strzelam głównie do kilku szarych pikseli wyłaniających się zza jakiejś konstrukcji na końcu planszy. No przepraszam, ale to chyba nie symulacja nowoczesnego żołnierza, tylko strzelanka w świecie gdzie Niemcy mają wielkie maszyny kroczące w 39 roku! Chciałbym czasem postrzelać do czegoś więcej niż szarzejące na końcu pola widzenia piksele!

Po trzecie niezidentyfikowane granaty latające. Ta technika u przeciwników jest znana od lat. I lata temu developerzy wypracowali metody by, co prawda rzucać w gracza granatami, ale jednocześnie by dać temu samotnemu osobnikowi w obliczu setek wrogów jakieś szanse. Stosowane tu są: okrzyki naszych wrogów pod tytułem „o jejku, jejku, uwaga rzuciłem granatem!!”, oraz mizerna celność rzucających – taka by granty spadały głównie przed przeszkodą, za którą się schowaliśmy. No cóż. Gdy ja się schowałem za drzwiami małego bunkra i postanowiłem, wychylając się, oczyścić sobie korytarz, to po pierwsze nie otrzymałem żadnego ostrzeżenia, po drugie zginąłem kilkanaście razy od granatu rzuconego z daleka idealnie w małe okienko mojej celi do środka. Nie, panowie tak się tego nie robi, naprawdę. Żeby nie być nieuczciwym - później okazało się, że jednak czasem, ale nie zawsze Niemcy nas ostrzegają o rzuceniu granatu. Czasami też rzucają je przed przeszkodę. Jednak dlaczego tylko czasami? Niezmiernie rzadko wręcz? Nie mam pojęcia. To znaczy, że należy gracza trafiać precyzyjnym lobem prosto w czoło, bo… bo tak jest zabawnie? Nie wiem, nie rozumiem, wybaczcie mi.
Efekt, jeśli wziąć te wszystkie elementy pod uwagę, jest taki, że gra się mało przyjemnie. Strzelanie do Niemców przypomina symulację nowoczesnego żołnierza, jest jakieś takie nadmiernie poważne i nie przystaje do całej tej fajansiarskiej otoczki z Niemcami i mechami. Dam tej grze jeszcze szansę, ale was ostrzegam – nie wierzcie we wszystko, co piszą internetach. Zbyt dużo pozytywnych opinii narosło wokół tej gry. Niesłusznie. Tym czasem lepiej być ostrożnym i zagrać sobie najpierw w demo lub zobaczyć u kolegi, bo wciągająca i bezstresowa ta zabawa wcale nie jest.
Citronian-Man


Pozytywy:
+ Grafika
+ Genialnie zmontowane i zagrane przerywniki filmowe

Negatywy:
- Zbieranie przedmiotów
- Celność AI w rzucaniu granatami
- Makabryczne sterowanie i sposób chowania się za przeszkodami
- Brak przybliżenia gdy strzelamy przez celownik

Wymagania: 
Core i7 2.6 GHz, 4 GB RAM, karta grafiki 1024 MB (GeForce 460 lub lepsza),
50 GB HDD, Windows 7/8 64-bit, łącze internetowe


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz